Najważniejsza jest życzliwość, etyka i poczucie humoru
Coaching prowokatywny to szczególny rodzaj współpracy coacha i klienta, w którym coach odgrywa rolę „adwokata diabła”. Ta metoda, stworzona przez Franka Farelly pomaga pokonać problemy osobiste i zawodowe, jest też doskonałym narzędziem dla menedżerów i pozwala wprowadzić efektywne zmiany w zarządzaniu zespołem – tak w biznesie korporacyjnym, jak i małych i średnich firmach.
– Coaching w ogóle jest zjawiskiem nowym, a coaching prowokatywny – jeszcze nowszym – mówi Tomasz Kowalik, coach prowokatywny, trener i promotor coachingu prowokatywnego, twórca Polskiego Instytutu Coachingu Prowokatywnego – Coaching prowokatywny bywał czasem stosowany przez coachów intuicyjnie od początku coachingu w Polce, czyli od kilku już lat. Szerzej do praktyki coachingu zaczął wchodzić od roku 2004, kiedy pierwszy raz mieliśmy okazję w Polsce uczestniczyć w warsztacie prowadzonym przez twórcę tej metody, Franka Farelly’ego, metody stosowanej zarówno w coachingu, jak i w terapii, z której przecież się wywodzi. Wtedy to Frank po raz pierwszy przyjechał do Polski, a w jego warsztatach wzięło udział oprócz menedżerów i terapeutów także kilkunastu coachów i trenerów. Mieli oni okazję na żywo obserwować pracę mistrza i zaczęli wprowadzać tę metodę do własnej pracy. Frank Farrelly zresztą przyjeżdża do Polski co roku i co roku kolejni coachowie, trenerzy, menedżerowie i terapeuci wzbogacają swój warsztat o narzędzia prowokatywne obserwując jego pracę.
Początki i eksperymenty
Frank Farrelly zaczynał jako uczeń Carla Rogersa, twórcy terapii skoncentrowanej na kliencie, której nowatorskie założenia w naturalny sposób przeniknęły do coachingu. Jest nimi także przesiąknięta metoda prowokatywna. Jest wśród nich szacunek do odmienności, wiara w człowieka jako podmiot, odpowiedzialność jednostki za własne rozumienie świata, swojej roli, za podejmowane i niepodejmowane działania. Frank pracując z różnymi, także bardzo ciężkimi przypadkami miał okazję eksperymentowania i odnoszenia sukcesów w pracy z nie tylko dobrze wykształconymi, odpowiedzialnymi, przystosowanymi społecznie, ale także z osobami nieprzystosowanymi, cierpiącymi na depresje, schizofrenię i inne przypadłości psychiczne. Eksperymentując doświadczał niezwykłej skuteczności nowego podejścia, trwałości jego rezultatów. Robi to od ponad czterdziestu lat, a że ludzie biznesu czerpią z wszelkich źródeł, które dają szansę zwiększenia efektywności organizacji i jednostek, z jego dorobku zaczął korzystać także coaching.
Prowokowanie klienta
W „bardziej tradycyjnym” coachingu – coach stawia pytania. Komunikuje się otwarcie i wprost, budując relację z klientem na zaufaniu i wzajemnym szacunku. Dzięki umiejętnym pytaniom sprawia, że klient przedefiniowuje swoje cele, odkrywa nowe aspekty zarówno podejmowanych działań, jak i decyzji, wpływa na swoją postawę. Dzięki wsparciu coacha klient przekracza bariery, buduje wewnętrzną spójność i umiejętność dopasowywania się do świata zewnętrznego. Ten sam cel przyświeca coachowi prowokatywnemu. Tylko że coach-prowokator nie będzie jak klasyczny coach zadawał pytań. Zamiast tego będzie wygłaszał kategoryczne stwierdzenia. Będzie zachwycał się stanem obecnym i wszystkimi ograniczeniami, jakich doświadcza klient. W utrzymywaniu tych ograniczeń będzie przewrotnie widział same zalety jednocześnie bagatelizując wady. Znajdzie „głęboki sens” tam, gdzie tego sensu nie ma, wygłosi absurdalne uzasadnienia niezmieniania niczego, nie rozwijania się, pozostania w miejscu. Wobec takiej postawy coacha klient – osoba korzystająca z coachingu – czuje się zmuszony wyjaśnić coachowi, jak bardzo ten się myli, znaleźć argumenty, że zmiana jest konieczna, że da konkretne, mierzalne efekty. Klient siłą oporu wobec takiej postawy coacha, generuje własne drogi rozwoju, przekraczania barier, budowania nowych umiejętności. A kluczem do takiej formy coachingu jest humor. Życzliwy, przyjazny, pełen ciepła humor.
Zmiana „wbrew coachowi”
Coach (ma za zadanie wesprzeć zmianę w kliencie, tak, aby miał on stosunek mniej dyrektywny a bardziej wspierający i motywujący, oraz, aby nauczył się delegowania zadań i odpowiedzialności): – (…) więc sam widzisz, że w tej sytuacji lepiej trzymać wszystkich krótko! Nie popuszczaj im!
Klient: – Ale przecież chodzi o to, żeby zwiększyć zaangażowanie zespołu!
C: – Jak tylko popuścisz, zapanuje anarchia! Nie będą cię słuchać. Nie będą dotrzymywać terminów. Wszystko się rozleci! Trzymaj ich krótko!
K: – Jak poczują się współodpowiedzialni, będą lepiej pracować.
C: – Dlaczego mieliby wtedy lepiej pracować? Wymień choć trzy powody!
W podanym wyżej przykładzie klient czuje, że musi przekonać coacha. Znajduje więcej powodów, dla których zmiana jest konieczna, co więcej, argumenty, że będzie zdecydowanie korzystna. Choćby wcześniej brakowało mu motywacji do zmiany sposobu traktowania podwładnych, teraz buduje ją sam.
To oczywiście jeden z możliwych wariantów. W coachingu prowokatywnym liczy się przede wszystkim rezultat – zmiana zachowań, zmiana nawyków, wzrost skuteczności menedżera.
Oczywiście nie każdy będzie chciał brać udział w takim coachingu. Pewnie nie zadziała on na kogoś, kto w ogóle nie czuje potrzeby zmian, rozwoju. Osoba taka w ogóle nie będzie się angażowała w proces coachingu niezależnie od tego, jaką metodą będzie prowadzony. Coach-prowokator da jednak takiej osobie szansę. Ochoczo zgodzi się, że taki klient jest doskonały i już nie potrzebuje się rozwijać. Chętnie też wskaże, że rozwijać się powinni wszyscy inni, a szczególnie ci, na których nasz niechętny klient nie ma żadnego wpływu. Prowokatywny coach zaproponuje wszelkie idiotyczne i absurdalne argumenty, które pomogą klientowi uniknąć wszelkiej zmiany. Będzie coraz natarczywiej zachęcał klienta do zachowania status quo, aż ten za jedyną drogę wyrwania się z tych absurdów uzna podjęcie decyzji i czynne zaangażowanie się w zmianę.
– Oczywiście nie wszystkie problemy dadzą się rozwiązać w procesie coachingu – mówi T. Kowalik. – Choć coaching prowokatywny daje szansę zmiany w szerszym spektrum przypadków niż coaching tradycyjny, prawdopodobnie pozostaje jakiś obszar spraw, w których coaching prowokatywny nie zadziała, jednak, mówiąc szczerze, nie wiem, co mogłoby to być.
Trochę roztargniony, trochę głuchy i przewrotny
Jak podkreśla T. Kowalik, Role „tradycyjnego” coacha i coacha prowokatywnego nieco się różnią. Tradycyjny coach pozostaje niejako „w tle” procesu. Zadaje pytania, na które odpowiada klient i w taki sposób stymuluje jego rozwój. Coach prowokatywny ten sam cel uzyskuje dzięki działaniom przeciwnym. Jest aktywny, przekorny i „wie lepiej”, wygłasza idiotyczne komentarze, stara się (nieudolnie) wyjść na pierwszy plan. W kliencie wywołuje to silną reakcję sprzeciwu. To klient spycha coacha „w tło” procesu, to klient podejmuje działania, przełamuje blokady, zwiększa swoją efektywność. Robi to „wbrew coachowi”, stara się udowodnić, że coach „błądzi”. Przez swoją nadaktywność coach stymuluje aktywność klienta. W tym celu zgadza się z najgorszymi stwierdzeniami klienta o sobie samym (klient sam musi znaleźć argumenty, że jednak tak nie jest). Coach często opacznie komentuje słowa klienta, wtedy klient zaczyna mówić precyzyjniej niż dotąd. Coach wytacza wszelkie argumenty, że stan obecny jest nienaruszalny (klient znajduje jednak sposoby, by dokonać zmiany).
Coach-prowokator prowokuje zmiany: działania, decyzje, nowe sposoby myślenia uparcie i przewrotnie powstrzymując przed nimi klienta. Służy temu cały repertuar środków: niezrozumienie, niedosłyszenie, apatia, nadpobudliwość. Opowiadanie historii, przytaczanie stereotypów. Coach pracuje całym sobą. Robi miny, gesty, ciężko wzdycha, przewraca oczami. I zawsze robi to w sposób niezwykle życzliwy, przyjazny i pełen humoru, szacunku do klienta. Celem zawsze jest potrzebna klientowi zmiana nawyków, zachowań, postawy, przekraczanie barier stojących na drodze do większej efektywności, większej satysfakcji, lepszego współdziałania.
Przede wszystkim reputacja
Dla coacha najważniejszą rekomendacją jest jego reputacja. Nie ma w Polsce powszechnego systemu certyfikowania coachów. Z jednej strony każdy może sobie napisać na wizytówce, że jest coachem, stworzyć atrakcyjną stronę internetową, powoływać na przebyte treningi i szkolenia, z drugiej strony – klienci i tak bardzo szybko weryfikują coachów, z którymi zaczynają pracę. Dobrą rekomendacją dla każdego coacha jest przynależność do jednej z dwóch liczących się w Polsce organizacji zrzeszających coachów: International Coach Federation – ICF i International Coaching Community – ICC. Z jednej strony członkostwo w którejś z tych organizacji, czasem w obu, stanowi dobrą rekomendację, z drugiej strony nikt nie zwolni klienta z odpowiedzialności za wybór coacha, który pomoże mu się rozwijać i którego praca będzie warta sporych pieniędzy, jakie za swoją pracę otrzymuje. Aby jednak stosować coaching prowokatywny, przynależność do ICF czy ICC ani certyfikat coacha nie wystarczą. Trzeba oprócz „typowych” umiejętności coacha nauczyć się szerokiego repertuaru narzędzi prowokatywnych, mieć poczucie humoru, szanować klienta oraz zawsze i bezwzględnie postępować etycznie.
Tomasz Kowalik jest certyfikowanym trenerem NLP, certyfikowanym coachem ICC, organizatorem Warsztatów Mistrzów, w ramach których przyjeżdżają do Polski najlepsi trenerzy umiejętności „miękkich”, autorem kursu Coach-Prowokator, wydawcą książek i płyt DVD z obszaru prowokatywnego coachingu i terapii. Prywatnie jest mężem Ewy Kowalik (także trenera NLP, kinezjologa i coacha) oraz ojcem trójki wspaniałych dzieci.
O coachingu prowokatywnym (i terapii prowokatywnej) w Internecie:
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,3693037.html
http://www.metamorfoza.pl/frank/brigham.html